2 kwietnia, piątek godz. 21.37
Zapal w oknie światełko pamięci.
Bądźmy razem w modlitwie.
Z powodu pandemii koronawirusa przypadająca 2 kwietnia 16. rocznica śmierci Jana Pawła II obchodzona będzie w nadzwyczajnych okolicznościach. O godz. 21:37, kiedy zmarł papież, na placu św. Piotra trwać będzie droga krzyżowa. Poprowadzi ją papież Franciszek.
Paweł II zmarł w sobotę (to dzień maryjny, poza tym była to pierwsza sobota miesiąca i 13 sobota roku), 2 kwietnia 2005 r. (w wigilię Niedzieli Miłosierdzia Bożego) o godzinie 21:37, mając prawie 85 lat, 59 i pół roku kapłaństwa, 27 i prawie pół roku pontyfikatu. Jan Paweł II przeszedł w nocy 30 marca ciężki zawał, ale po reanimacji odmówił przewiezienia do kliniki Gemelli i zmarł w swoim łóżku na Watykanie. Pontyfikat tego 264. następcy św. Piotra trwał 26 lat 5 miesięcy i 16 dni i był trzecim co do długości w historii papiestwa - po św. Piotrze i Piusie IX. Na datę liturgicznego wspomnienia św. Jana Pawła II wybrano 22 października - rocznicę uroczystej inauguracji pontyfikatu.
Po śmierci Jana Pawła II – zobacz:
02.04.2005 godz.21:37
https://www.youtube.com/watch?v=8kJ899i6El4
Skrót ostatnich dni:
https://www.youtube.com/watch?v=09mlmNe7SA0
Jan Paweł II niemal do ostatniej chwili życia był przytomny, słyszał modlitwy wiernych zebranych na Placu św. Piotra, a przed śmiercią wypowiedział słowa "Totus Tuus" - ujawnił osobisty sekretarz Ojca Świętego, abp Stanisław Dziwisz w wywiadzie dla włoskiej telewizji Canale 5.
"W tych ostatnich chwilach, gdy byliśmy przy nim, widzieliśmy, że śmierć była dla niego jakby przejściem z jednego pokoju do drugiego, z jednego życia w drugie. W tych dniach słychać było wszystko: plac, modlitwy, śpiewy, okrzyki, obecność młodzieży. On zdawał sobie z tego sprawę, ponieważ był przytomny do końca, prawie do końca. Także ostatniego dnia, w sobotę, był bardzo przytomny" - stwierdził arcybiskup.
Pytany o ostatnie słowa Jana Pawła II, abp Dziwisz odpowiedział: "Na pewno «Totus Tuus», słyszałem to osobiście, a także, na końcu, po południu - ale to słyszała jedna z sióstr, które były blisko - powiedział: «Pozwólcie mi odejść do Pana»".
"W tych ostatnich godzinach jego życia w domu panował ogromny spokój: On wiedział, że jego przeznaczeniem był Pan. Żadnego lęku, wielki spokój. Ostatniego dnia poprosił, by całymi godzinami czytano mu Ewangelię. Ostatniego dnia ktoś z nas czytał Ewangelię według świętego Jana, po czym odprawiliśmy Mszę św., ponieważ przyszła nam do głowy natchniona myśl: odprawić Mszę ku czci Bożego Miłosierdzia, nadchodziły bowiem sobota i niedziela Miłosierdzia Bożego. Odprawiliśmy tę Mszę około ósmej i daliśmy Ojcu Świętemu wiatyk, kilka kropli Przenajdroższej Krwi. Ewangelia była bardzo piękna: «Pan przyszedł do wieczernika». Modliliśmy się bardzo: «Niech Pan przyjdzie w tym momencie». A potem trwaliśmy do ostatniego uderzenia serca, kiedy doktor Buzzonetti powiedział: «Odszedł do domu Pana», nie odmówiliśmy: «Wieczny odpoczynek», ale zaśpiewaliśmy «Te Deum». Nie żałoba, ale dziękczynienie. On napisał w swoim testamencie, aby także jego śmierć przyczyniła się do dzieła ewangelizacji" - opowiadał abp Dziwisz.
Do zobaczenia w domu Ojca.