Dzisiaj drużyna najbardziej zdesperowanych śmiałków z klas III naszego gimnazjum wybrała się na rozgrywki paintballowe. Uczniowie ubrani w ochronne kombinezony, maski i rękawice, uzbrojeni w markery z zapasem 200 pomarańczowych kulek zanurzyli się w leśną gęstwinę, by wypatrzyć i pokonać kolegów z drużyny przeciwnej.
Oj działo się, działo na tych manewrach. Zawodnicy przelali „w boju” wiele farby i własnego potu. Zaplanowano różne scenariusze rozgrywek i każda z drużyn mogła się popisać pomysłowością i zręcznością. Żelowa kanonada wybuchała nagle i cichła, kiedy z różnych zakamarków lasu odzywało się głośne „ałaj” i trafiony nieszczęśnik z podniesioną ręką i spuszczoną głową, masując rozmaite części ciała schodził do strefy ochronnej. Litościwym milczeniem pominiemy pokonanych, przez szacunek nie powiemy, która drużyna okazała się lepsza (czytaj bardziej skuteczna). Leśne podchody miały swój urok, ale jak się okazało wymagały także sporej kondycji fizycznej.
Chwilę potem rozgrywki przeniosły się na poligon, a zawodnicy walczyli o flagę i starali się zdobyć bazę drużyny przeciwnej. Tutaj szanse nieco się wyrównały, bo poligon rządzi się innymi prawami. Szkoda, że amunicja tak szybko się kończyła , bo umorusani i przemoczeni nie mieliśmy jeszcze ochoty wracać z „placu boju”.