Minął rok i my znowu na szlaku. Witaj „zielona szkoło”, klasy VI C i V C z wychowawczyniami paniami: Martą, Cięcierą i Dorotą Szewczak oraz naszymi opiekunami: panami Grzegorzem Madeją i Piotrem Galińskim tym razem bawiły w Pieninach. Dnia 29.05.2019r. godz. 5.00 rano zbiórka przed szkołą. Podjechał piękny biały autokar, wielbiciele ostatnich siedzeń rzucili szybko walizki i biegiem ruszyli zajmować wymarzone miejsca. Pożegnaliśmy rodziców i…. w drogę!
Około godz.13.00 dotarliśmy do wsi Jaworki – polskiego cudu na liście UNESCO . Jaworki to niewielka wioska leżąca w Pieninach, niedaleko Szczawnicy, na styku dwóch pasm górskich –Radziejowej i Małych Pienin. Zbiegają się tu cztery duże potoki, rzeźbiące malownicze doliny. Wysiedliśmy z autokaru wyprostować nogi i poszliśmy zwiedzić Wąwóz Homole, który został uwieczniony w „Potopie” Henryka Sienkiewicza. Jest to największa przyrodnicza atrakcja Pienin. Po wąskim dnie doliny płynie potok Kamionka. Na uwagę zasługują przede wszystkim jego niezwykłe i malownicze kaskady, które wprawiają w zdumienie. Podobno są niebywałą inspiracją dla artystów. Nas bardzo zainteresowało to, że na terenie Wąwozu Homole niegdyś poszukiwano cennych kruszców oraz ukrytych skarbów. A legendy o kosztownościach ukrytych między skałami, funkcjonują do dzisiaj.
Po zwiedzeniu tego niesamowitego pomnika przyrody pojechaliśmy do naszego miejsca docelowego czyli Szczawnicy, gdzie zameldowaliśmy się w „Wilii Zofiówka”. Pojawiły się, co prawda, jeszcze jakieś pomysły na wycieczki: a to do Czerwonego Klasztoru, a to wzdłuż Dunajca szukać jego źródeł, ale uczniowska brać raz po raz, cierpliwie tłumaczyła opiekunom, że pomysł to nie najlepszy. A poza tym jutro też jest dzień i szanse na realizacje śmiałych planów wręcz wzrastają.
Tak minął nam pierwszy dzień przygody w Pieninach, a po nim nastał poranek - dzień drugi.
Oczywiście, mieliśmy plan: iść w góry, by zdobyć Trzy Korony. Jak zwykle największy entuzjazm ten pomysł wzbudził wśród naszych opiekunów. Pani Marta pochylona nad mapą wytyczała szlaki pomiędzy Sokolicą, Grajcarkiem, Trzema Koronami i wszystkimi pozostałymi nieodkrytymi dotychczas miejscami w Pieninach. Młodzież, jak zwykle, zareagowała umiarkowanym optymizmem. Ba, w oczach niektórych pojawiła się rezygnacja pomieszana z popłochem – „...znowu wychodzimy w góry?... jak to żadnego Maca po drodze, żadnej galerii handlowej!?” Ufff...
Po nocnych czarach i zaklęciach i ku uciesze wielu osób zmęczonych spacerem pierwszego dnia (i widocznej rozpaczy malującej się na twarzach naszych opiekunów), rano zaczął padać okropny deszcz i zostaliśmy w pokojach. By się nie nudzić panowie opiekunowie (prawie siłą! :D ) wyciągnęli nas z pokoi, by pośpiewać piosenki turystyczne. Okazało się, że „śpiewać każdy może”, a przy gitarze można nawet nauczyć się popularnej piosenki turystycznej. Gdy czas miło płynął przy śpiewaniu piosenek, nadszedł czas na wyjście do restauracji. Zjedliśmy tam przepyszną bezę z owocami i bitą śmietaną (choć najwięksi twardziele z klasy zamówili… hamburgery). Po tym słodkim posiłku udaliśmy się na krótki spacer i wróciliśmy do naszego ośrodka. Po południu zorganizowaliśmy konkurs piosenki, przy którym odśpiewaliśmy ,,sto lat'' naszej koleżance obchodzącej urodziny. Wieczorem ponownie udaliśmy się do kawiarni,by zjeść kolację - burgera z frytkami. Najedzeni wróciliśmy do schroniska i przy rozmowach i grach drugi dzień wycieczki spokojnie się zakończył.
Rankiem ostatniego dnia spakowaliśmy bagaże, uprzątnęliśmy pokoje i pożegnaliśmy malowniczą Szczawnicę. Udaliśmy się do Niedzicy, gdzie czekały nas kolejne atrakcje. Tam, zwiedziliśmy średniowieczny Zamek Dunajec oraz wozownię. Oprócz ciekawej historii warowni poznaliśmy legendy z nią związane oraz dowiedzieliśmy się, że zamek niedzicki był plenerem filmów „Zemsta”, „Zwariowana noc”, „Mazepa” oraz seriali telewizyjnych „Janosik” i „Wakacje z duchami”.
Kolejnym punktem programu był rejs statkiem po Jeziorze Czorsztyńskim, podczas którego mogliśmy podziwiać piękną okolicę oraz zamek w Czorsztynie. Po smacznym obiedzie, wyruszyliśmy w drogę powrotną. Do Krasnegostawu wróciliśmy o 22.00 bogatsi o nowe, pozytywne doświadczenia.
Cóż, nie udało nam się zdobyć Trzech Koron i Sokolicy, ale to na pewno znak, że musimy niedługo w Pieniny powrócić.
oprac. Zosia, Piotrek i Mikołaj